Pobudka. Budzenie się w nocy. Zarwane noce. Przedwczesne poranki.
Zestaw traum przyszłego rodzica.
Gdyby zrobić ankietę wśród osób bezdzietnych, co jest ich główną obawą związaną z rodzicielstwem, utrata nocy byłaby na top liście. Rzeczywiście, nie mając dziecka, ciężko sobie wyobrazić, jak to jest nie spać w nocy, albo spać mało i budzić się często. Spróbujmy jednak oswoić potwora.
Po pierwsze – są dzieci, które od urodzenia śpią w nocy bez szczególnych problemów. Zu niestety się do tej grupy nie kwalifikuje, ale są takie przypadki. Budzą czystą zawiść rodziców dzieci, które nie śpią. Pogrążają ich w otchłani wielkiego poczucia niesprawiedliwości losu.
Po drugie – szczególnie na początku projektu „niemowlak” człowiek, często nieświadomie, kumuluje w sobie zapasy energii, które można wykorzystać w nocy, gdy mikrus się budzi. Rzecz niewyobrażalna w stanie przeddziecięcym – gdyby z jakichkolwiek względów trzeba byłoby wstać w środku nocy i coś zrobić, następny dzień z pewnością poszedłby na straty, a wysiłek ten wspominalibyśmy tygodniami.
Dygresja – ważne: moje dywagacje na temat nocnych pobudek mogą zostać podsumowane aktem fizycznej agresji ze strony mojej żony – w końcu to ona głównie wstaje, nie ja – dlatego niniejszym wyrażam jej wdzięczność i zachęcam do podejmowania dalszych wyzwań.
Wracamy. Po trzecie – wszyscy posiadacze niemowlaków to wiedzą – małe dziecko zmienia zwyczaje dość często, więc zawsze jest nadzieja, że będzie lepiej. Trzeba ją karmić i pielęgnować, będzie nagroda.
Ale noc nocą, poranek rządzi się własnymi prawami. Rankiem człowiek się budzi definitywnie. Zu finalnie zawsze ląduje u nas w łóżku, więc ma swój czynny udział w tym wydarzeniu. Na bazie rocznego doświadczenia można rozróżnić następujące typy pobudek:
– obezwładniająca – zaspana Zu kładzie się mi na klatce, głowę wwierca w szyję, obejmuje łapkami i znowu zasypia,
– zalatująca – budzę się widząc jej wypełnioną po brzegi pieluchę, której zawartość postawiłaby na nogi nawet nieboszczyka,
– atakująca – ostatnio Zu usiadła mi na brzuchu – to mnie nie obudziło; może dlatego chwyciła oburącz pokaźnych rozmiarów Biblię, którą dostała na chrzciny, i z całej siły huknęła nią w moją śpiącą głowę; przeżyłem, ona też,
– wyjąca – Zu budzi się, my nie; ta nierówność jest dla niej całkiem niezrozumiała, dlatego zaczyna drzeć się ile sił w strunach, aby radośnie zakomunikować nam, że jest tu, u nas w łóżku, gotowa, aby rozpocząć nowy dzień,
– pytająca – co to? co to? a to? co to? tato co to? a to? (…)
– aktywizująca zawodowo – Zu szybko się ogarnia i zaczyna pracę; wyjaśnienie – najwyraźniej dogadała się z firmą ochroniarską, ponieważ często wstaje rano, opiera się o ramę łóżka i przechodzi w fazę monitoringu patio. Uważnie przygląda się temu, co dzieje się na dziedzińcu i wysyła komunikaty głosowe, ilekroć zauważy jakąkolwiek aktywność.