Krótka wrzutka na temat planowania

O planowaniu było w poprzednim wpisie. Ale to temat – rzeka.

Zu ponownie postanowiła zadrwić sobie z pomysłu rodziców. Przy okazji chrzcin małej postanowiliśmy zabrać się wreszcie za urządzenie pokoju dla dziecka. Przenieśliśmy nasze rzeczy do mikropomieszczenia zwanego Czarną Dziurą (do tej pory wchłaniało wszystkie przedmioty) i udostępniliśmy naszą byłą sypialnię Zu.

Pierwszym gadżetem, któremu nie mogliśmy się oprzeć, było tipi. G. znalazła takie, które zawładnęło naszym poczuciem estetyki. Kupiliśmy, złożyliśmy i zaczęliśmy się zachwycać z myślą, jak to nasza córka będzie się wspaniale w nim bawiła. Przecież jak byliśmy mali, marzyliśmy o takim gadżecie, ale w epoce niedoborów byliśmy skazani na budowanie wyrobów namiotopodobnych z koców i krzeseł.

Zu, przynajmniej na razie, jest średnio zainteresowana. Za to pies – bardzo. Doszło więc do tymczasowej wymiany barterowej.

              tipi kozak IMG_0957

Zu ma nasze wysiłki w poważaniu i siedzi w kojcu, a Kozak korzysta z prawdopodobnie najbardziej luksusowego psiego lokum w okolicy. I tyle.